Zimna wojna trwa. Pod płaszczem wojny z kibicami zaczyna się kolejny jej etap.
Po zamieszkach w Bydgoszczy, Tusk poleciał do mikrofonu: Pozamykamy stadiony! Koniec z kibolami!. Kibole w reakcji rozpoczęli akcję antyrządową. Ale prawdopodobnie są tylko tłem.
Kaczyński, jak przystało na opozycję też zaraz poleciał do mikrofonu: Tusk likwiduje imprezy bo publiczność nie przejawia sympatii do władzy. Rząd chce ukryć swoje niepowodzenia! To co mówi prezes PiS wpisuje się w hasło, skrzętnie komentowane na salonie24, Niespełnione rządu obietnice= temat zastępczy kibice.
Tusk odwołuje się do kapitału ludzkiego niechętnemu kibolom i zamieszkom, Kaczyński do ludzi, którzy niezadowoleni z rządów Platformy, zechcą na niego zagłosować.
W zamieszaniu tej wojny jestem lekko rozdarty. Z jednej strony, w perspektywie Euro 2012, chciałbym nie wstydzić się za zachowanie naszych kibiców. Zamykanie stadionów nie jest metodą, Tusk, jeśli rzeczywiście chce zrobić z tym porządek musi zmienić metody. Problem jest też taki, że w głowach kiboli siedzi już taka mentalność- trudno zmienić ich zwyczaje. Z drugiej strony nie życzyłbym sobie kolejnej kadencji rządów Platformy, jeśli Tuskowi uda się wygrać potyczkę w kibolami, zyska przewagę w zimnej wojnie. A Kaczyński będzie słabszy.
Sama kwestia kiboli jest nie do końca jasna. Konflikty między klubami w Polsce i kibicowanie reprezentacji na Euro to nie są te same kwestie. Przecież będziemy gospodarzami, będzie wspierać reprezentację narodową. O kibicach z Polski było bardzo głośno w Niemczech, w Austrii i Szwajcarii. Swoją postawą wywarli bardzo dobre wrażenie i naprawdę nie było się czego wstydzić. Podczas nadchodzących meczów na Euro w naszym kraju najpradopodobniej będzie tak samo, przede wszystkim dlatego, że jesteśmy gospodarzami. A Polacy, gospodarze to najlepsi kibice na świecie. Żeby tylko reprezentacja dała nam jak najwięcej meczów do kibicowania. O to już można martwić się na poważnie.
J. Kaczyński: Zamykanie stadionów to zła decyzja
